Najnowsze komentarze
Witam Mam ROMETA RX TOUR ENDURO...
Uwaga. Romet Ogar Caffe 125 Do Ro...
Kombinowanie dla kombinowania... P...
MikolajKRakow do: Romet Ogar Caffe
Jurajski_Zbych - potwierdzam mam K...
ROC125 do: Romet Ogar Caffe
Mało kto zostawia go w oryginale b...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

22.07.2014 23:52

Romet Ogar Caffe (Scrambler) 125

Spostrzeżenia po 1800 km, tym razem 1100 km męczenia.

Na wstępie wyjaśnię, że dwutygodniowe opóźnienie wynikło z drobnego incydentu, patrz punkt siedemnasty. Teraz tylko spostrzeżenia czysto eksploatacyjne.

Po pierwsze, kranik paliwa zaczął przeciekać. Decyzja: trzeba kupić nowy. Patrzę jakie mocowanie i co? Leci przy śrubce. Znowu moje amatorskie oko nie dostrzegło, wcześniej przy dokręcaniu wszystkich śrubek, że są tam jeszcze dwie. Lewa niedomagała, a jakże. Wyciek opanowany.

Po drugie, łańcuch rozciągnął się. Okazało się więc, że dźwięk, szczególnie przy wciśniętym sprzęgle, jakby ktoś trząsł metalową puszką z żyletkami w środku, nie jest normalnym zjawiskiem. A zdawało mi się przez wszystkie setki kilometrów, że ten typ tak ma :) Regulacja odbyła się dopiero przy 900 km. Teraz rama przy silniku ma takie piękne wyżłobienie. Kolejna moja decyzja, mechanika amatora: nie smaruje łańcucha. Wydatki na maź do smarowania przynajmniej w części, jeśli nie w całości, pokryją koszty nowego łańcucha i zębatek. Różne są opinie czy olej, czy smar, czy coś z teflonem, czy przeciw zużywaniu się, czy przeciw rdzy itd. Decyzja zapadła i zobaczymy jakie poniosę konsekwencje.

Po trzecie, zastosowany olej, ten opisany w pierwszym wpisie, sprawiał się stosunkowo dobrze. Stosunkowo to znaczy, że smarowanie było, silnik docierał się zgodnie z oczekiwaniami, choć kleiło się sprzęgło. Przed każdym odpalaniem, po co najmniej nocnym odpoczynku, trzeba było wrzucić jedynkę, wcisnąć sprzęgło i ruszyć motocyklem do przodu lub tyłu, aby się odkleiło. Inaczej szarpało przy włączonym silniku i wrzuceniu pierwszego biegu. Teraz od 1500 km silnik pracuje na znalezionym w garażu syntetycznym Lotos 5w40w + domieszka ok. 100 ml tej półsyntetycznej Seleny 20w50w. Opiszę różnicę w pracy silnika, o ile wystąpi. Mam nadzieję, że ten wcześniejszy olej nie doprowadził do jakiś wad, które ujawnią się za kilka tysięcy km, przed czym widzę, przestrzegano mnie w komentarzach. Chcę udowodnić, że ten silnik, skonstruowany w latach 70. wszystko zniesie. Preferuję dewizę życiową: perfekcję osiąga się wówczas, gdy nie można już nic odjąć, a nie dodać.

Po czwarte, czuję się bardzo niekomfortowo, ponieważ moje błędy dobijają motocykl. Dobrze, że nie mam konia albo kucyka. Pocieszam się jednak faktem, że wielu motocyklistów popełnia podobne gafy, specjalnie (z lenistwa czy ignorancji) lub nieświadomie. W każdym razie, z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że Ogar nie dotrwa swojego końca bez napraw, chyba go zamęczę. Dotychczasowa praktyka pokazała, że już oto zadbam.

Po piąte, drugi przegląd, a raczej jego brak, dał mi kolejne 250 zł, czyli razem 500, a więc mam już pół silnika 125 cm3. Niestety nikt z warsztatu nie chce się ze mną zaznajomić, stąd nie liczę 150 zł.

Po szóste, silnik rozszczelnił się. Co dziwne olej wydobywał się w dolnym karterze, ale od góry. Moje rozczarowanie początkowo sięgało zenitu. Jednak okazało się, że to nadmiar WD40 z linki sprzęgła :P

Po siódme, licznik zaczął przekłamywać prędkość. Od 80 km/h stał w miejscu. WD40 i znów działa.

Po ósme, jazda w czasie zapadającego zmroku przeraziła mnie. Żarówka z przodu oświetla drogę, ale nie na taką odległość jak współczesne samochody. Trzeba się przyzwyczaić. Nie mam wiedzy elektryka, stąd ksenonów się boję, większa moc może spalić instalację albo stopić przedni klosz. Przynajmniej logika tak mi podpowiada.

Po dziewiąte, wielu osobom mój sprzęt przypomina jednak starą WSKę. Zaczynam się denerwować ciągłymi zaczepkami na postoju, choć uśmiechy w czasie jazdy są miłe.

Po dziesiąte, motocykl posiada plastykowe boczki, wciskane na gumy. Na razie nie pękają, choć kilka razy cały ciężar Ogara był na nich oparty. Otwierał się lewy przy 80 km/h, ale wystarczyło nagiąć kombinerkami metal (część ramy), co przytrzymuje bolec zamka na kluczyk, i mam spokój.

Po jedenaste, czy Ogar zamiast Caffe nie powinien nazywać się Scrambler? Oprócz wydechu pasuje idealnie. Mam przeczucie, że ktoś się pomylił...

Po dwunaste, zaczęła pojawiać się większa wygoda. Wibracje zmniejszyły się, choć czasami nadal odczuwa się jednocylindrowca, z silnikiem na sztywno umocowanym do ramy i łańcuchem, co szarpie. Ogar ma być brutalny i jest. Na marginesie i subiektywnie, od początku nie czuję twardej kanapy.

Po trzynaste, dwa razy zabrakło mi benzyny. Za drugim przy maksymalnym odkręconym gazie, przeciążenia o mało co nie zerwały łańcucha. Dźwięk był straszny.

Po czternaste, lekko przetarł się pancerz od prędkościomierza przy liczniku. Wystarczyło poprawić linkę.

Po piętnaste, nie umiem poradzić sobie z opadającym lewym podnóżkiem.

Po szesnaste, dopasowanie rury wydechowej, wcześniej lekko odstawała przy silniku, skończyło się utratą w czasie jazdy śruby przy tylnej osi. Rura wisiała tylko na dwóch szpilkach, widać muszę mocniej dokręcać.

Po siedemnaste, ten podnóżek uratował mi nogę. W upalny dzień w zakręcie źle wyprofilowanym przez co nagumowanym oponami innych pojazdów udało mi się zaliczyć „szlifa”. Na szczęście motocykl położył się przy małej prędkości (około 30 km/h) przez co lekko starły się tylko: rękaw skórzanej kurtki, podnóżek lewy, lampa przednia, lusterko boczne i dźwignia sprzęgła, a także urwały się: śruba imbusowa owalna przy pedale hamulca oraz pływak paliwa w baku. Tą pierwszą trzeba było rozwiercać, a później wykręcać gwintownikiem. Ten drugi już wyłowiony leży w garażu i czeka na zamontowanie w okresie zimowym. Ważne, że koszt naprawy to 30 groszy (śruba) i 2 h pracy, co jest dla mnie przyjemną rozrywką. Ważne: bez grubej kurki z baraniej skóry moja ręka byłaby poharatana; przednia opona rzeczywiście słabo trzyma; dziwnie jechało się po zdarzeniu z opadniętymi lusterkami, jakby motocykl podkulił pod siebie uszy; „szlif” mało kosztuje przy Romecie.

Po osiemnaste, złapała mnie mocna ulewa, a raczej oberwanie chmury. W kilku miejscach ujawniła się rdza. WD 40 i patyczki do uszy wystarczyły, ale przestrzegam punktowo rdza będzie się pojawiać i trzeba się z tym pogodzić.

Po dziewiętnaste, dioda paląca się na czerwono przy liczniku prędkości jest źle skalibrowana. Zamiast załączać się, kiedy rzeczywiście ktoś dzwoni, to pali się już przy lekkim wzmocnieniu sygnału, np. kiedy telefon loguje się do kolejnej stacji BTS.

Po dwudzieste, trzeba wyeliminować mocno drgające elementy: drut od hamulca tylnego uderzał w ramę, oprawka od tablicy rejestracyjnej wibrowała i inne.

Po smutne, moja prośba do Rometa o serwisówkę do Ogara Caffe 125 i pozostała bez odpowiedzi. Szkoda... Znowu potwierdza się teza, że rynek konsumencki, mentalność – ogólnie podejście do klienta – mamy ciągle z obszaru neokolonialnego. Do Europy Zachodniej czy USA nam bardzo daleko, choć czasami można się mile zaskoczyć.

Na marginesie dodam komentarz:

Potwierdza się teza, że chińskie motocykle, przypominają jakością japońskie sprzęty z pierwszych dekad lat powojennych, kiedy z tych produktów żartowali europejscy producenci. Dodatkowo już przed 2000 km mogę śmiało powiedzieć, że Ogar Caffe idealnie nadaje się do turystki, jazdy po mieście i szutrze (polnych drogach), ale pod pewnymi warunkami. W pierwszym przypadku, jazda musi odbywać się do 80 km/h i na bocznych drogach. Osobiście powyżej tej prędkości nie mogę się za wiele rozglądać, więc nie mam przyjemności z jazdy. W drugim, motocykl genialnie sprawuje się w czasie dużego natężenia ruchu. Manewruje się nim jak rowerem, a spalanie do 3 l na 100 km cieszy. Kiedyś motocyklista na Suzuki Savage utknął w korku i mnie zblokował. Widocznie wyczuł moją presję i ruszył, ale po wykrzywieniu trzech lusterek samochodowych zrezygnował z przepychania. I tak staliśmy... Na obwodnicach miasta już pęd powietrza przeszkadza, ale i przede wszystkim za niska waga sprzętu. Znowu w trzecim przypadku, na szutrze czy piasku, jego niewielka masa pozwala na łatwe stabilizowanie motocykla.

Dla osób z prawem jazdy od 3 lat mam ważny komunikat: Romet, zaznaczę jednoślad za 4.500 zł, jak każdy inny motocykl w podobnej cenie, wymaga ciągłej pracy (dopieszczania, poprawiania, kontrolowania). Kto ma i przyzwyczaił się do bezobsługowego pojazdu lub zdaje się tylko na serwis, temu go nie polecam. Odradzam także tym, co nie mają wytrwałości (rozłożą coś, a później tak zostawią, np. zegarek itp.), nie chcą posiadać zestawu prostych narzędzi, odkładają czynności do zrobienia na później :) Ten natomiast kto chce nabyć, potrzebną przecież w życiu, wiedzę z mechaniki ogólnej, może śmiało kupić. Niesamowicie jedzie się motocyklem, którego zna się od podszewki. A jakiej satysfakcji dostarcza fakt, że jeździ on dzięki właśnie właścicielowi. Choć wiem, że część woli tylko dolewać benzynę i trzeba się z tym pogodzić. Przypomnę jeszcze, że silnik dotychczas był bezawaryjny, mimo moich rażących błędów. Aha. Śrubka w gaźniku od mieszanki (poziomu pływaka) zamiast być odkręcona na jeden obrót, tak mówi instrukcja serwisowa od Hondy CG 125, trzymała się ledwie na gwincie. Moją uwagę do niej przykuł fakt, że przy włączeniu pełnego ssania wylewała się z niego benzyna, ciurkiem :) Zatem silnik od nowości docierał się na bardzo, bardzo za bogatej mieszance :)

Pozytywna ocena ogólna jednak się nie zmienia. Patrząc z perspektywy kolonii europejskiej, jaką niewątpliwie jesteśmy, przynajmniej pod względem mentalnym (podejścia sprzedawców do reklamacji, ich etyki, jakości przeglądów, powszechnej bylejakości itp.), podtrzymuje pozytywną opinię o sprzęcie. W konsekwencji następny motocykl będzie dopiero elektryczny, 30 KM, tak do 130 km/h, bez sprzęgła (klamki sprzęgła, bez skrzyni biegów), bez wydechu, bez przeglądów – samoobsługowy. Tylko gaz, oświetlenie, hamulec przedni i tylni. Nadwozie oczywiście scramblera :) Już niedługo... jeszcze chwileczkę... Samochód Tesla już jest. Motocykl zero s trzeba jednak dopracować.

cafogarom

PS Uzyskanie idealnej mieszanki uspokoiło silnik. Już tak nie wyje i nie wibruje. Do kolejnego wpisu postaram się osiągnąć 103 km/h. Może się uda...

ODP do sefry: gaśnie od za małej ilości tlenu. Na górze to ssanie, na środku półssanie, a na dole bez ssania.

AKTUALIZACJĘ, W TYM NOWE KOMENTARZE I ODPOWIEDZI NA ZAPYTANIA, UMIESZCZAM W OSTATNIM WPISIE.

Komentarze : 16
2015-08-04 11:07:38 jas13

OldMoti: A co ma piernik do wiatraka?
Kategoria posiadanego prawa jazdy nie determinuje tego czym się jeździ. Można mieć kat. A i pomykać 50-ką, i nie powinno to ani nikogo dziwić, ani wydawać się anormalnym.

A Pi Pi Pendem: przeglądam oferty komisów, ba nawet chodzę i oglądam to co tam stoi. Niestety każda igła mają zazwyczaj potrzebę zainwestowania 1500-2000pln. Zazwyczaj napęd, hamulce, opony, ale zdarzają się kwiatki z krzywą kierą, czy lagami. A po pytaniu o książkę serwisową, wzrok sprzedawcy zaczyna zataczać dziwne koła.

2015-06-09 01:04:36 OldMoti

Dziwią mnie wpisy o "prawdziwym " motocyklu, to wpisy o ogarze 125, na który wsiadaja osoby z pj kat B, bo chcialy popróbowac motocykla, bo nie maja A, a moze nie chca robic A, bo na dojazdy do pracy , nad jezioro wystarczy 125. Ja sam, jak wczesniej pisalem mam takowego ogara, uczac sie na wlasnych bledach wiem, ze obecnie kupil bym uzywke Van Vana lub TW, przed zakupem ogara obejrzalam troche uzywanych sprzetów, min. Varadero 125, GN 125, jednego TW i to co wygladalo ladnie na fotkach e realu bylo rumplami, jednak, gdybym do ceny rometa dodal ok.1000zł, mial byl bardziej wymuskany motorek. Zle przeliczylem, nowy nie znaczy lepszy. Pzdr

2015-04-26 22:09:29 Zbycho_jura

Ja posiadam Kymco czyli sprzęt o klasę wyżej i powiem Wam tak: nawet Kymco, podkur...ło mnie parę razy drobnymi awariami (z rozszczelnieniem fabrycznego filtra paliwa w garażu i kałuży benzyny włącznie) a posiadania chińskiego rometa to sobie nie wyobrażam, bo jak patrzę na jakość użytych elementów i porównuję to do tego co mam w Kymco, to w moim nexxonie ani jeden plastik czy śrubka nie odkręciły się nie starły, nie spadły, nie urwały czy coś tam.... Tak jak napisał tu jeden z komentujących, jak chcesz jeździć to trzeba kupić coś lepszego i bić w Kymco lub SYM minimum. Pulsar 125 można kupić za 5800.- już XS-a SYM'a (uważam że trochę lepszy niż pulsar) 6200-6900 jak poszukacie. Sens oszczędności 1000-2000 złotych żeby jeździć kruszącycm się w rękach syfem - nie widzę. Sam stoję przed zakupem 125 i nawet z tajwanów się wyleczyłem. Raczej idę w kierunku motocykli Honda, Derbi, Hyosung, Yamaha czy Rieju w cenie 10.000.- po prostu tańsze egzemplarze nie gwarantują nic oprócz wkurwiania się na nie. A ja mam jeden, dwa dni w tygodniu na jeżdżenie na moto i nie mam czasu na naprawy, serwisy, poprawki, szukanie kluczy. Wyznaję zasadę : benzyna, zapłon i ogień. I coś takiego chce kupić - chińskie coś ROmeta mnie zdecydowanie odpycha - to jak ktoś ma trochę mechanicznego doświadczenia to na wygląd widać że to nie ma prawa działać

2015-04-26 21:32:22 BigT

Co za matoły tu piszą - szkoda gadać.
Ktoś dorwał GSa 500 za 4kpln z remontem ? LOL, to musiał być niezły szrot :) Szukałem 2 lata temu 500 i poniżej 6 tysięcy nie było nic, kompletnie, same wraki dojechane na wyspach przez kurierów :) No ale co ja tam wiem ;)
Co do 125 - "doradcom" radze się wybrać do tych komisów i zobaczyć co oni mają. W 99% są to moto po grubych dzwonach zza zachodniej granicy, u nas posmarkane spawem i w miarę naprostowane młotem kowalskim, a na koniec pomalowane sprayem. Wiadomo że jak ktoś kupuje 125 to się po prostu nie zna, łatwo się napala i potem na reklamacje jest za późno :) Względnie mają też YBR125 ze szkół nauki jazdy...
Uczciwe 125 kosztuje w granicach 7 - 8 tysięcy, czyli więcej niż 600 z tych samych roczników. To nie jest tak że za 4500zł masz do wyboru do koloru, wręcz przeciwnie. Czy chińczyki tracą na wartości, tracą. Ale używane japończyki też tracą, tyle że w serwisie. Co z tego że po dwóch latach sprzedasz za te same pieniądze, skoro nawet na regulacjach i ekspolatacji dołożysz nie mało ?
Najsmutniejsze jest to leczenie kompleksów. Ktoś dorwał się do starego japońca z niemieckiego szrotu i teraz "pluje" na właścicieli rometów. To tak jak z samochodami niestety, tylko że zaczyna się w młodszym wieku. Ciekawe czy też wiercicie dziury w wydechach jak właściciele civiców 1.4 ;)
Ale do meritum -caffe jest kompromisem, oczywiście że tak, tak jak wszystko zresztą, bo kosztuje tyle co średniej klasy rower, choć też bez szaleństw. Każdy musi sam zadecydować czy woli kupić nowego chińczyka, czy szukać miesiącami używanego, w tej cenie to nastoletniego, japończyka.

2015-04-14 17:54:44 Pi

Moze ktos w Was wie jak dostac sie do filtra oleju by go wyczyscic?

2014-09-29 13:54:00 Kmieciu4ever

Jeżeli ktoś na takim czymś jeździ, to bardzo nisko wycenia swoje zdrowie i życie.
Przednia opona w motocyklu powinna trzymać w pełnym złożeniu a hamulce powinny oferować skuteczność porównywalną do innych pojazdów w ruchu ulicznym.
Wolę mieć motocykl przystosowany do prędkości 200 km/h, bo w takim przy 90 km/h na szóstce nie słychać silnika a hamulce i opony dają spory zapas bezpieczeństwa.
Jeżeli taki Ogar osiąga 100 km/h to de facto nie powinno się nim jeździć więcej niż 50.

2014-08-26 17:37:43 sefry

Też go kupiłem trudni na razie coś powiedzieć - generalnie jeździ - dostałem niestety jakąś dziwna instrukcję i nie mogę się połapać w dźwigni ssania pod zbiornikiem ma 3 poziomy nie wiem już który to ssanie gdy wrzucam najwyższy poziom silnik gaśnie - czy ktoś jet w stanie mnie oświecić ?

2014-08-15 21:03:11 Zecior

Spośród Rometów i ogólnie "Chińczyków" na największą uwagę pod względem wykonania i użytych materiałów zasługuje chyba najbardziej Romet Zetka.
Pewnie nie przez przypadek właśnie ten model mają niektóre szkoły nauki jazdy i wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego, zamiast innych Rometów, Junaków czy Zippów.
W Zetce nie pożałowali nawet dźwigni ssania na kierownicy i nie trzeba grzebać przy silniku, a w razie potrzeby nawet przejechać się kawałek na ssaniu / półssaniu. To duży plus. Zegary też wyglądają lepiej niż w Ogar Caffe, któremu poskąpiono obrotomierza.

2014-08-03 18:37:23 jas13

Każda Pliszka swój ogonek chwali, to tak na marginesie

Wykręcające się śruby wkręcać na Loctitte lub podobny twór, odkręcające się nakrętki staromodnie zmieniać na polskie i kontrować drugą (stosowane w China skuter, więcej się nie odkręcało)
Każdy ma prawo kupić to co chce i tym jeździć. Plus chińczyka, jedna tania blokada tarczy i luz, co najwyżej go skopią, w przypadku tzw. markowego nigdy nie ma pewności czy go nie gwizdną (kradną nawet 15-letnie)

2014-07-25 22:10:31 A Pi Pi Pendem

Czy brak jest na rynku motocykli używanych 125 że trzeba się sięgać po rometa ? Mam styczność z nimi i wiem jak wyglądają, jak są zbudowane i co im na co dzień dolega.
Wiem że kupno za tą cenę nowego moto z gwarancją 2 letnią jest bardzo zachęcające ale czy jesteście pewni ,że chcecie ryzykować utratę zdrowia z powodu "spokoju" w razie usterki ?.
Zanim kupicie jeden z tych motocykli przejedźcie się na giełdę/ do komisu/ do sklepu i zobaczcie jak wygląda rama w 125 i jak jest spawana. Potem przejedźcie się po sklepach z chińczykami i popatrzcie jak to tam wygląda i jak plastiki "łopocą na wietrze".
Popatrzcie na opony w tych motocyklach, najlepiej zróbcie test na mokrym - chcecie tym jeździć trzeba je wymienić bo troszkę strach.
Ostatnia sprawa - kupicie markowy to go odsprzedacie a jak kupicie "czajnisa" to możecie sobie zrobić miejsce na strychu lub piwnicy i z czasem oddać za plecak czerstwych bułek.

Kupując swojemu dziecku przemyślcie to dwa razy.

Pozdrowienia dla zmotoryzowanych,
LwG

2014-07-25 22:03:26 re

Do większości zakutych łbów nie dociera, że nabywca Rometa czy Junaka wie w co się ładuje i godzi się na to. A wy, ćmoki leczycie swoje kompleksy podniecając się remontem zajechanego japońca.

2014-07-25 22:00:42 cantrell

Kochani, odpuśćcie sobie te Romety, kupcie coś normalnego - jak chcecie 125 to suzuki vanvan albo jakiś skuterek hondy, yamahy, suzuki albo np. kymco.

2014-07-24 19:48:54 Michał Dembiński

Tu tak samo jak MarcinC (ustawa "125").

Nie ma lepszego wyglądającego "125" na polskim rynku (biel/pomarańcz). I to pod polską marką! Ale czytając komentarze brytyjskie lub amerykańskie na temat Chinczyków - te same problemy.

"Producent i montażyści w Romecie powinni zwrócić uwagę na Twoje komentarze i zacząć wdrażać poprawki."

Jeśli uda się przezwyciężyć te problemy - Romet będzie miał hita. Jeśli nie - klęska marki.

2014-07-24 06:28:26 mateusz oki

Moj kolezka zrobil prawko i kupil zaniedbana Suzi GS500,ta w owiewkach.Za grosze.Musial wymienic naped,swiece,olej,filtry,zarowke,naprawic migacz i wymienic tylna opone,wyregulowac linki i gazniki.Calosc wyszla go niecale 4tysiace.Duzo jezdzi od kwietnia i tylko tankuje paliwo.Jest zadowolony,poniewaz posiada prawdziwy motocykl.

2014-07-23 17:38:03 Majorek

Do łańcucha polecam smar z castoramy do łańcuchów. 7zł i starcza na dłuuuuugo. Jeździłem 8kkm na chińskim routerze ws50 za 2600zł i nie miałem takich problemów jak Ty. Trafiłeś na wyjątkowo kiepski egzemplarz.
Teraz jeżdżę kawasaki er5 (2002r) już rok, jakoś 5kkm nawinięte i zero jakichkolwiek interwencji. Nic nie odpada, nie muszę się bać, że zgubię jakąś śrubkę. Na początku sezonu wymieniłem filtry i olej, jakieś płyny typu hamulcowy, chłodniczy, wszystko samemu.
Powiem więcej. Jeżdżę spokojnie i przy jeździe miejskiej do pracy i spowrotem, okazjonalnie przyciskając mocniej, pali 4-4,5l. Co tankowanie spisuję i wklepuję na motostat.pl. A trzeba pamiętać, że jak chcę to 6s do setki, i po autostradach śmiga bez problemu. Dłuższe trasy? Spoko. Przeciskać się w korkach? Bez problemu.
Przy tym co piszę, Twój ogar caffe po prostu wypada śmiesznie. Można za taka sama cene dostac konkretny sprzęt. który będzie niezawodny. Mimo iż ma 12 lat i przebieg rzędu 40kkm.

2014-07-23 12:57:45 MarcinC

Bardzo cenne wskazówki, szykuję się do zakupu tego egzemplarza ze względu na tą ustawę "125" i będę musiał go dokładnie obejrzeć tego Rometa. Producent i montażyści w Romecie powinni zwrócić uwagę na Twoje komentarze i zacząć wdrażać poprawki.

  • Dodaj komentarz